poniedziałek, 30 czerwca 2014

Kire-Kun zapowiada.

Uhm.. No to chcę zapowiedzieć że.. Razem z Aoi ustaliliśmy daty dodania postów, każda niedziela i środa, a w piątki będą dodatki, np mangi godne uwagi czy anime, by urozmaicić wam czas czekania..

                                                                                                                       Kire-Kun.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

niedziela, 29 czerwca 2014

1. Dziwne Uczucia.

No to ten.. Czas na pierwszy opek. Mam nadzieję że się spodoba.. O i te *** znaczą że przechodzimy do poglądu drugiej postaci, tak byście się nie zgubili..

                                                                                                   Kire-Kun i Aoi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po raz kolejny ci powtarzam, do jasnej cholery, że nie jestem żadnym groszkiem pachnącym, czy też mięciutkim kotkiem! Jestem Andrew Herondale! A nie koteczek! Zrozumiano?! - Złapał w dłoń szybkim ruchem ostry jak brzytwa miecz, miecz Razjela, anioła który jak według legend dawał moc każdemu pogromcu demonów. Przycisnął kindżał do karku swojego współlokatora, który denerwował go jak nie wiadomo co!. - Zrozumiano Leonardzie Bane?! - Był zły z powodów oczywistych, Leo ciągle go denerwował. Ciągle mówił że jest "taki słodki" , "taki cudny jak groszek pachnący" . No zwarjować można! Jednak.. czasem te czułe słowa go zawstydzały, ponieważ nikt mu nigdy tak nie mówił. Nawet matka, która była miłą kobietą i zginęła niestety z rąk jednego z demonów. Dlatego również Andrew tak ich nienawidził, a do Leo przez te pare lat sie przełamywał co bardzo się udawało. Bo gdyby nadal go tak nienawidził jak na początku to zabił by go na miejscu.
 ***
 Leo nic sobie nie robił z krzyków "przyjaciela", doskonale wiedział, że nic mu z jego strony nie grozi. Może inni tego nie wiedzieli, ale Andrew tak naprawdę był samotnym, zamkniętym w sobie chłopcem, który starał się ukryć prawdę pod maską oziębłego, wrednego gościa.
- Ależ kociaczku, nie unoś się tak. Przecież wiesz, że ja tak tylko z sympatii do ciebie - powiedział uśmiechając się łobuzersko nic nie robiąc sobie z ostrza przystawionego niebezpiecznie blisko swojego karku.
- Nie złość się już mój słodki - powiedział wyciągając dłoń i targając jego włosy.
Tak naprawdę te całe napady złości chłopca bardzo go bawiły. Bo trzeba było przyznać, że gdy te piękne oczy ciskały pioruny, chłopiec wydawał się jeszcze bardziej uroczy.
- No dobrze, wybacz- uniósł w końcu dłonie w geście poddania.
- Już nic nie mówię - nie chciał zbytnio go denerwować, chciał się do niego zbliżyć, a nie go od siebie odsunąć.

 ***
 Widząc oraz słysząc co on mówi już miał ochotę cisnąć mu nożem przez gardło, dawniej by się nie zatrzymywał ani nawet nie zastanawiał, lecz strata nawet takiego idioty by go bolala. Głośno westchnął odrzucając nóż z powrotem na łóżko. - Dobra, Wybacze. - Mruknął cicho omijając go. Postanowił odpocząć w gorącej kąpieli..Ach. Nalał wody do wanny powolnym ruchem ściągając z siebie całą garderobę. Jego czarne włosy do polowy karku Delikatnie się rozstrzepały, ale nawet w nieładzie wyglądał pociągająco, lecz jego morskie oczka były bardziej.. uspokojone.
***
 Leo zaśmiał się cicho, gdy Andrew zamknął się w łazience. Usiadł na łóżko wpatrując się w ścianę. Gdy się poznali walczyli na śmierć i życie, obaj byli wrogami, ale teraz?
Leo nie był w stanie wyobrazić sobie dnia bez tego uroczego, drapiącego kociaczka.
Nie wiedziałby co ze sobą zrobić, gdyby mu go zabrakło.
Po chwili podniósł się i poszedł do łazienki zrzucając z siebie ubranie.
- nie ładnie tak kąpać się beze mnie. Umyję ci plecki - powiedział mężczyzna stając obok wanny w samej bieliźnie.
- co ty na to Andrew? Znajdzie się tu dla mnie miejsce? A może się boisz co? - to zawsze działało. Rozbawiony patrzył jak przez twarz przyjaciela przechodzi zaskoczenie, zawstydzenie, oburzenie. Tyle emocji w tych pięknych oczach.

***
 Nie musisz mi myć pleców! - Niemal krzyknął lecz gdy tylko "przyjaciel" wszedł do środka mając na sobie tylko bokserki zaczerwienił się ze wstydu i złości. Spojrzał w bok zakrywając dłonią swoje przyrodzenie, bez skutku. - Niestety nie ma miejsca. Nie skorzystam z tych usług! - Zanurzył się do początku twarzy przyglądając sie czarnoksiężnikow​i zabijającym wzrokiem. - Żegnam. - Pokazał gestem głowy na drzwi odwracając wzrok z jego ciała. Z niego całego. Ostatnio Leo bardzo mocno działał na Anderwa, przez niego ciągle chodził zarumieniony i rozkojarzony. Ironia..
***
Leo zrobił nadąsaną minę.
 - No już dobrze idę sobie - powiedział zerkając ostatni raz na te słodkie rumiane policzki.
- zostawiam ci tu szlafrok, nie chce żebyś się przeziębił. - i wyszedł zamykając cicho drzwi.
W sumei spodziewał się takiej reakcji, ale mimo to zrobiło mu się jakoś smutno.
Wyszedł na miasto by pospacerować. Poza tym Andrew chyba nie przepadał za jego towarzystwem wiec nawet lepiej, że da mu trochę prywatności.

***
 Zerknął po kryjomu za nim już powracając do mycia się. Nie chciał go skrzywdzić, o nie. Ale.. taki już był. Wiedział że nie może tak postępować. Wstał już z wanny po dokładnym umyciu swojego ciała, jeszcze nasarował swoje ciałko olejkiem o zapachu wanili. Uwielbiał te olejki, tak pięknie pachniały. A wanilia, to ulubiony zapach Leo..Westchnął miło wcierając w siebie juz końcówke. Jednak zaraz. Wróć wróć wróć. Ulubiony zapach Leo? Oparł się o ściane w ogóle już nie pojmując swojego zachowania. - Spokojnie Andrew, to tylko olejek. Zwyczajny zapach i tyle. - Ubrał bokserki jak i długą koszule sięgającą mu do połowy ud. Korzystając z tego iż nie bylo czarnoksiężnika Położył się wygodniej na łóżku całkowicie się rozluźniając.. czuł się taki.. lekki.
***
 Leo zamyślony przemierzał puste już ulice miasta.
Już od jakiegoś czasu zdawał sobie, że traktuję Andrew inaczej niż tylko przyjaciela.
Chciał być blisko niego. Gdy dowiedział się, że będą razem dzielić pokój Leo poczuł się jakby wygrał na loterii. Mógł obserwować chłopaka jak wygląda rano, taki zaspany i potargany, wieczorem gdy ukrywa ziewnięcie i w nocy, gdy śpi i tuli do siebie poduszkę jak pluszowego misia.
Czy istniała bardziej urocza osóbka od Andrew?
Mimowolnie uśmiechnął się rozmarzony, gdy nagle jego sielankę przerwało pojawienie się demona.
- Wybrałeś sobie zły moment na wizytę - warknął Leo. 

***
 Pomimo tego że miał obrzydzenie do demonów to.. przywiązał sie do syna jedego z nich. Dziwne, prawda? Z każdą kolejną chwilą coraz bardziej Martwił się o Leo, nawet bardzo. Czuł do niego sentyment, i to ogromny. Bo w końcu to on od dzieciństwa pomagał Andrew'owi. Na myśl jak kiedyś ganiał czarnoksiężnika ostrym jak brzytwa patykiem, sprawiało że chciało mu się śmiać. Niestety gdy Andrew był mały to Leo nadal był w tym wieku co teraz, oni nigdy się nie starzeją. A ludzie? Co będzie za kilka lat? Gdy sie zbliżą a potem on będzie miał ponad 50 lat, a Leo? Nadal będzie młody i go zostawi. Dlatego nie chciał się przywiązać do niego.
***
 Leo wszedł do pokoju trzymając się za bok. Dłoń i i ubranie miał całe we krwi. Mógłby się sam uleczyć, gdyby nie to, że dostał zatrutym ostrzem.
Owszem trucizna nie była w stanie go zabić, co nie zmienia faktu, że bardzo go osłabiła.
Oparł się ciężko od framugę drzwi patrząc mętnym wzrokiem na Andrew.
- witaj kociaczku - powiedział uśmiechając się, by zaraz skrzywić się z bólu. Może i był demonem i czarnoksiężnikie​m, ale to nei znaczy, że nie czuje bólu.

***
 Cze.. - Obracając sie w jego stronę zdanie zamarło mu w ustach. Poderwał sie z łóżka na równe nogi podchodząc do niego, pozwolił mu oprzeć sie o jego ramie. Położył go Delikatnie na łóżku idąc do łazienki po bandarze, opatrunek ,wode utleniona i waciki. Wrócił po krótkiej chwili siadając na skraju łóżka tuż przy nim. - Nic nie mów. - Rozpiął jego koszule, był pod wrażeniem jego klaty. Tylko sie przytulić i.. Ogarnij się! Od razu się otrząsnął odkażając jego ranę a potem wacikiem ścierając jeszcze nie zeschniętą krew. Odkażając mu rane powoli zaczął nakładać opatrunek a potem zawinął bandarzem połowę jego klaty, przy tym również bok. - Lepiej?
***
 Leo starał się nie skrzywić przy zabiegach chłopaka. W końcu był mężczyzną, nie będzie pokazywał, że boli prawda?
Gdy jego rana została opatrzona wyciagnął dłoń i dotknął delikatnie jego policzka.
- Dziękuje mój słodki - powiedział cicho. Pierwszy raz widział w oczach Andrew taką troskę i to o niego! Jeśli to ,że jest ranny sprawia, że chłopak otwiera się przed nim to chętnie pozwoli się zranić jeszcze raz.
- przepraszam, że musiałeś się martwić - powiedział uśmiechając się delikatnie. Usiadł powoli krzywiąc się .
- Dlaczego jeszcze nie śpisz? - zapytał w końcu orientując się, że dochodzi już 1 w nocy.
- C..czekałeś na mnie? - spytał z niedowierzaniem wpatrując się w chłopaka.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to koniec na dziś, ten niedosyt wam  zostawię.. 

                                                                                 Kire-Kun i Aoi.
 

No Hejka ~

Wybaczcie za takie wprowadzenie, pewnie spodziewaliście się jakiegoś posta typu hard yaoi, i tak będzie w następnym poście. Ale narazie trzeba się poznać.. Jestem Kire-Kun, cicha i wybuchowa dziewczyna z mrokiem w sercu. Oraz Aoi słodka i miła blogerka. Poznałyśmy się przez bloga Aoi, spytałam się jej czy zechciała by stworzyć bloga o podobnej tematyce ze mną, zgodziła się. Wiele tygodni zajęło nam zajmowanie się pierwszym zapoznaniem postaci i ich charakterów, ale udało się. Tak więc ja, Kire-Kun, zawsze po notce będe się podpisywać tak jak i Aoi. No to.. do następnej notki.

                                                                                                                         Kire-Kun i Aoi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~