czwartek, 18 września 2014

Dziwne Uczucia 7



 Minna!! Gomme za opóźnienia ale obie z moim Kotkiem jesteśmy bardzo zajęte. Ale dzisiaj w końcu udało mi się wejść na chwilkę i dodać dla was nowy rozdział :)
Miłego dnia ! <3 

 ~~ Aoi~~



Rozdział 7 


Andrew kiwnął głową potwierdzająco zaraz zamykając oczka i wtulając się w niego mocno. Od dziś miał zamiar zasypiać tylko obok niego... Rano obudził go znajomy krzyk. Isabelle. Szybko podniósł się do pozycji siedzącej patrząc na wkurzoną siostrę. - Leo.. Isabelle przyszła. - Spojrzał na mężczyznę przestraszony.

Leo westchnął cicho i spojrzał na dziewczynę.
- Izzi, prosiłem cię abyś pukała zanim wejdziesz - usiadł przeczesując potargane włosy.
- Kochanie idź do łazienki, zaraz do ciebie dołączę - pocałował go krótko i okrył kołdrą, by nago nie pokazywał się Isabelli.
- Co to ma znaczyć?! - warknęła dziewczyna.
- Izzi, mówiłem ci już wcześniej. Poza tym każdy to wie. Kocham Andrew. - powiedział patrząc na nią uważnie.
- Nigdy nie będziemy razem, musisz to zaakceptować. Przykro mi - wzruszył ramionami.
- A teraz proszę cię wyjdź. Chciałbym wstać - zaczął wstawać.
Isabella spojrzała na niego wściekła i wybiegł trzaskając drzwiami.

Słysząc co powiedział ukochany poszedł do łazienki nawet nie patrząc na siostrę. Zanim wszedł pod prysznic usłyszał czarnoksiężnika i jego serduszko szybciej zabiło.
Leo przeczesał dłonią włosy targając je jeszcze bardziej.
Isabel ubzdurała sobie, że on należy do niej odkąd się tu tylko pojawił. I jak widać nie miała zamiaru odpuścić.
- Kochanie? - wstał i zapukał do drzwi łazienki.

-T-Tak? - Szepnął cicho Andrew, jednak zaraz zmusił się by powrócił jego charakterek. - - Co znów? - Zarumienił się mocno patrząc na drzwi.
- Mogę wejść? - spytał i nacisnął klamkę wchodząc do środka i zaraz go przytulił mocno wzdychając głośno.
- Ona mi chyba nigdy nie da spokoju -mruknął. Bliskość chłopaka zawsze pomagała mu się uspokoić.
- kocham cię mój ty łobuzie - szepnął spoglądając mu w oczy z łobuzerskim uśmiechem.

-Jasne. - Zarumienił się mocno, jednak żeby Leo tego nie zauważył szybko czmychnął pod prysznic opłukując sobie twarzyczkę, by jakoś się uspokoić, jednak gdy został tak miło objęty odpłynął po raz kolejny. Spojrzał mu w oczy całkowicie się rumieniąc. - Ja ciebie też.. - Szepnął cicho zaraz odbierając mu poranny całus, do tego jakby jeszcze specjalnie otarł się o jego kolegę dalej przytulając się do niego, nawet mocniej niż wcześniej.

- Mały łobuz- Leo zaśmiał się z jego poczynań.
- Niestety koniec tych igraszek na dzisiaj kochanie, mamy trening - pocałował go czule i klepnął w pośladek.
- Umyj się i zejdź na śniadanie - powiedział patrząc na niego czule i wyszedł z łazienki.

Gdy został tak klepnięty cały oblał się rumieńcem, wziął w dłonie ręcznik zdzielając go nim, tym samym zamknął drzwi idąc pod prysznic dokończyć mycie. Umył się powoli, calusieńki. Wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem, tym samym podszedł do szafy i wyjął podarte czarne rurki, skórę czarną a do tego niebieską bluzkę jak jego oczy. Gdy się ogarnął wyszedł z pokoju kierując się do stołówki na śniadanie.

- Oh kochanie jesteś- uśmiechnął się Leo i podał mu zaraz talerzyk z cynamonowymi bułeczkami, które chłopak tak uwielbiał.
- Uratowałem kilka przed Simon'em – powiedział Leo czule patrząc na niego.

Sam wzrok Leo go rozpływał, jednak nakazał sobie być twardym więc taki był. - Biodra mnie bolą sadysto. - Mruknął zaraz kierując się w stronę wolnego stolika.

- Oh naprawdę? - bardzo się zmartwił. No co? Zależało mu bardzo na chłopaku, a skoro zadał mu ból.
- Przepraszam kochanie, to moja wina- poszedł za nim patrząc na niego z miną zbitego szczeniaka.
- Może ci coś przynieść? Podać jeszcze? - dopytywał sie, miał wyrzuty sumienia.

Nie wiedział że ukochanej aż tak się przejmie, jednak widząc jego wzrok rozczulił się mocno. Przez tą miłość stał się bardzo rozkoszy, lecz nadal był groźny. - Żartowałem.. Było nieziemsko.- Szepnął słodko się rumieniąc.
- O,oh,..- demon spojrzał na niego po czym wyszczerzył się i nie patrząc na publikę pocałował go czule.
- Cieszę się kochanie., a teraz śniadanie i zaczynamy trening. Nie licz na ulgi - puścił mu oczko.

-Idiota! - Krzyknął cały zarumieniony siadając sobie na miejscu. Zerknął na niego ukradkiem powoli zaczynając jeść.
- Oj nie złość się kochanie, przecież i tak wszyscy wiedzą, że bardzo cię kocham - powiedział patrząc na niego smutno.
- przepraszam, po prostu nie mogłem się powstrzymać, gdybym mógł nigdy nie przestawałbym cię całować i przytulać - powiedział cicho .

Gdy zjadł już wziął soczek z lasy z taką słodką słomką i powoli zaczął pić, wyglądał jak jakiś misio, tylko jeszcze uszka dać i gruby sweterek by poprzytulać. Gdy wypił wyrzucił kartonik do śmieci tym samym przyparł Leo do ściany zawieszając ręce za jego kark. - Słuchaj demonie.. może bym tak.. założył kocie uszka i ogonek? Miałbyś co miziać.. - Polizał go po karku widząc już jak bardzo się ucieszył. - Miauu?

- Kochanie? - zamrugał kilka razy, ta wizja pojawiła mu się przed oczami.
- Ale tylko w sypialni, tylko ja cię mogę takieego widzieć - mruknął patrząc na niego z pożądaniem.
- Wiesz, że wszyscy się patrzą?- mruknął zadowolony demon.
- Właśnie potwierdziłeś to, że jesteś mój, a ja twój- objął go mocno. Tak bardzo się cieszył.

- Żartowałem. - Zaśmiał się cicho wypuszczając z jego objęcia, tym samym ruszył prosto do sali treningowej. Spojrzał na ludzi w około bawiąc się ostrzem które wyjął ze swojej skrytki. 

Demon zmarkotniał i spojrzał na niego z miną zbitego szczeniaka.
- Ale kochanie! Nie możesz tak - powiedział nadymając policzki.
- To nie fair, przed chwilą byłeś taki kochany i uroczy,.. nie drocz się tak ze mną - pocałował go w policzek, po czym zaczęli trening.

-Zaraz ten uroczy kociaczek cię ugryzie zboczeńcu. – Andrew wytkał mu język, jednak widząc jego minę westchnął cichutko. - No dobrze, będę kociakiem. 

Ucieszony i udobruchany uśmiechnął się szeroko. Taki groźny demon a był jak mały chłopiec, dosłownie, ale tylko przy swoim chłopcu się tak zachowywał.
- no dobrze, to teraz postawa,,, walczymy kochanie, pamiętaj, nie ma forów - powiedział i zaśmiał się wyciągając ostrze.

Nie bój sie, nawet cie o nie nie poproszę. - Zaśmiał się cicho zamieniając swoje małe ostrze w dużą włócznie. - Za rany nie ponoszę odpowiedzialności, kocie. - Ruszył na niego.

- Jeszcze ci trochę brakuje kochanie aby mnie pokonać, ale coraz lepiej ci idzie- pochwalił robiąc uniki i atakując.
- Nie opuszczaj gardy - poinstruował go.
- Niech emocję nie biorą nad tobą góry, bo to cię zgubi - powiedział z uśmiechem.

O to się nie musisz martwić. - Złapał go zaraz za włosy ciągnąc do tyłu tym samym zamienił swoje ostrze w małe. - Gdybym cie nie kochał, byłbyś martwy. - Puścił go zamieniając go na innego partnera.