czwartek, 24 lipca 2014

6. Dziwne Uczucia.

Wybaczcie kochani, niestety ze względu  iż Aoi ma dużo pracy i jest czasem zmęczona, a ja jestem leniem i nie mam za dużo dostępu do internetu, stało się, że wpisy będą żadsze, podejrzewam że albo co dwa tygodnie lub co tydzień. Oby dwie tego nie chciałyśmy jednak.. nie możemy inaczej. Za dużo mamy na głowie, przepraszamy za tą OGROMNĄ zmianę.. A teraz przed wami kolejny wpis. Andrew  kochający? Nie wierzysz? Oto nowy początek. ♥

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Leo wrócił nad ranem z patrolu, wykończony, gdy zobaczył Andrew rozwalonego na swoim łóżku uśmiechnął się czule.
Podszedł bliżej i przysiadł na łóżku dotykając dłonią jego policzka.
- mój śliczny - szepnął by go nie obudzić, ucałował jego czoło, po czym wstał rozebrał się i wziął szybki prysznic, padał na twarz. Położył się na drugim łóżku, co jak co, nie wiedział czy Andrew nie jest dalej zły prawda?

***
 
Andrew spał sobie w najlepsze, jednak brakowało mu tego znajomego ciepła obok. Obudził się w nocy, było coś po czwartej rano. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu Leo.. tak.. to mu go tak brakowało. Gdy go znalazł, wstał powoli z łóżka. Zanim Leo zdążył ogarnąć Andrew siedział na jego klacie pochylony ku niemu.
***
 
Leo miał zawsze lekki sen, więc raptownie się obudził.
- Andrew!- sapnął cicho patrząc z niedowierzaniem na chłopaka.
- c..czy coś się stało? - jego dłonie mimowolnie objęły wąską talie chłopca.
Był tak blisko, wystarczył jeden ruch a miałby go pod sobą, lub mógł pocałować.

***
 
Nic nie odpowiedział tylko bardziej się pochylil złączając ich usta razem. Położył dłonie na jego karku będąc już cały zarumieniony. - Leo.. kochaj się ze mną.. - Szepnął mu cichutko do uszka które zaraz polizał pieszczotliwie. Chciał tego, tak bardzo tego chciał.
***
 
Leo spojrzał na niego zdumiony.
- k,kochanie, n,naprawdę tego chcesz mhm - mruknał czując pieszczotę.
- Andrew,,, - szepnął patrząc mu w oczy. Przekręcił go tak, że chłopak znalazł się pod nim i pocałował go czule, delikatnie. Nie chciał go wystraszyć.
- spokojnie, dobrze się tobą zajmę - szepnął muskając delikatnie jego nosek.
Pocałował go zaraz mocniej, namiętniej pozbywając się jego bielizny i koszulki w której spał.
Dłonie błądziły niespiesznie po całym ciele chłopca. Usta przeniosły się na szyje delikatnie ją kąsając.
- kocham cię Andrew - szepnął. 

***
 
Był cały zarumieniony, bo w końcu to będzie jego pierwszy raz. Oddał czule pocałunek głaszcząc czarnoksiężnika po włosach, był taki ciepły.. ufał mu. - Ja ciebie też Leo. - W końcu to powiedział, czuł że to jest najodpowiedniejs​zy moment. Wiedział na co się pisze, ale miał nadzieje że jakoś będą mogli być razem wiecznie. Czując jego dłonie na swoim ciele jęknął cichutko, położył dłonie na koszuli nocnej ukochanego ściągając ją z niego. 

***
- Andrew.. - Leo uśmiechnął się łobuzersko słysząc to wyznanie.
- mój słodki kociaczek - mruknął pozwalając zdjąć z siebie koszule, jego usta zeszły niżej zajmując się terwaz różowym guziczkiem pieszczac go zawzięcie. Zassał się na nim by zaraz delikatnie podgryźć.
- jesteś piękny, taki idealny - szeptał patrząc na ciało chłopca jak na jakieś bóstwo.
W końcu jedna dłoń zeszła niżej na przyrodzenie chłopca pobudzając go niespiesznie.
Nie miał zamiaru się spieszyć. Andrew był najważniejszy. 

***
 Zarumienił się mocno słysząc to co mówi Leo, zagryzł wargę czując jego dłoń na swoim przyjacielu. Jeknął cichutko, a raczej próbował jęknąć cichutko. Rozchylił delikatnie nóżki wodząc dłońmi po klacie kochanka. Powolutku zaczął całować go po karku gdy był pochylony nad nim.
***
 Usta powoli zjechały niżej, aż pochwyciły czubek męskości chłopca.
Pieścił go zawzięcie, zasysając się mocno na czubku, by zaraz wziąć go głębiej w usta.
W tym momencie śliski od olejku palec powoli zataczał kręgi przy wejściu chłopca, by delikatnie wsunąć się do środka. 

***
 Zakrył usteczka dłonią odchylając głowę w tył, jednak to nic nie pomogło, jęczął słodko jak i głośno zaciskając palce drugiej dłoni na pościeli. Było mu tak przyjemnie.. tak gorąco..
***
 Leo uśmiechnął się pod nosem. Powoli do środka wsunął się drugi palec powoli i delikatnie go rozciągając. Usta na członku chłopca pracowały zawzięcie. Chciał go dzisiaj doprowadzić na szczyt tyle razy ile tylko się da. 
***
 L-Leo! - Nie wytrzymał dłużej, doszedł w ustach ukochanego zarumieniony mocno. Był taki zawstydzony, ale było mu tak dobrze! Jęczał słodko czując jak palce Leo poruszają się w nim szybciej.
***
 - ciii spokojnie - uśmiechnął się czule dołączając kolejny palec. Uniósł się wyżej całując go namiętnie. Sam był już na granicy, poza tym wiedział, że sprawi chłopcu trochę bólu. Tego się najbardziej obawiał. 
***
 L-Leo.. w-wejdź we m-mnie.. - Jęknął głośno obejmując go w karku. Jego policzki były rozpalone, a oczka widocznie zakochane.
***
 - k,kochanie - jęknął widząc jego śliczną twarzyczkę.
- m,może trochę zaboleć, postaraj się rozluźnić - poprosił i wpił się w jego usta. Wszedł w niego jednym płynnym pchnięciem, starał się nie ruszać co było bardzo trudne. Andrew był tak cholernie ciasny.
Warknął gardłowo zagryzając wargę aż do krwi.

***
 Jęknął głośno przytulają​c się do niego mocniej, poczuł ogromny ból jednak zaraz zamiast bólu czuł ogromną przyjemność. - Leo.. - Jęknął cichutko powolutku zaczynając poruszać bioderkami.
***
 Leo ledwo nad sobą panował. Andrew byl taki gorący, namiętny. Otworzył się, dla niego.
Kochał go najbardziej na świecie. Czekanie się opłaciło. W końcu miał jego serduszko.
Przyspieszył ruchy bioder, a jego dłoń zacisnęła się na przyrodzeniu chłopca poruszając się w górę i w dół.
- Kocham cię Andrew,,, kocham - szepnął i przyssał się do jego szyi.

***
 Zawiesił łapki za jego kark całując go zaraz tym samym zaczął poruszać się na nim coraz szybciej. - J-Ja ciebie też Kocham Leo. - Sapnął słodko do jego ust. Było mu tak przyjemnie, a Leo był niesamowity!
***
 Leo jęknął głośno słysząc to wyznanie. Spojrzał mu w oczy czule.
- Mój śliczny Kotek - szepnął by za chwili poddać się pożądaniu i osiągnąć spełnienie.
Zmęczony prawie go sobą przygniótł, ale w ostatniej chwili wyciągnął ręce opierając po jego obu stronach głowy ręcę by go nie przygniatać.

***
 Czując jak w nim doszedł odchylił głowę do tyłu samemu zaraz dochodząc na jego klate jak i swoją. Zaraz gdy ukochany położył dłonie obok jego twarzyczki, objął go zaraz w karku całując mocno. Nie miał zamiaru dzisiaj chamować swoich uczuć względem Leo.
***
 - kochanie- szepnął całując czule jego czoło. Sturlał się z niego i położył obok, przygarnął go do siebie mocno przytulajac i okrył ich kołdrą.
- jak się czujesz ? - spytał zmartwiony.
Dłońmi błądził po jego pleckach .

***
 Gdy zaraz go przytulił Wtulił się w niego czule głaszcząc go a raczej kreśląc wzorki na jego klacie. - Miło i ciepło.. oraz cudownie. - Przytulił się mocniej do niego całując go w kark. Teraz był takim.. uległym uke.
***
 Wpatrywał się w niego z czułością.
- cieszę się mój śliczny - muskał delikatnie jego szyję, składając na niej czułe pocałunki.
- Mam prośbę kochanie. Wiem, że się nie lubicie z Simon'em. Ale prosze cię. Nie kłóćcie się dobrze? Proszę kochanie, on jest dla mnie jak brat - spojrzał mu w oczka.

***
 Zaraz powrócił jego charakterek. Usiadł zaraz na nim kładąc się wręcz na nim, tym samym zaczął przeczesywać jego włoski. - Słuchaj demonie, niech on cie jeszcze raz tknie, albo cokolwiek zrobi, to go zabije pierwszego a potem ciebie. Zrozumiano? - Złapał cię za włosy patrząc ci w oczy. Wygodnie się na nim siedziało, nawet bardzo.
***
 - spokojnie kochanie. Przecież wiesz, że to ciebie kocham. - zręcznie i szybko go obezwładnił i przyparł do pościeli całując zachłannie.
- to ciebie chce. Simon jest jak młodszy brat. Nie musisz być zazdrosny kocie - cmoknął go w nosek.

***
 Andrew Spojrzał mu w oczy zarumieniony ale Delikatnie. Oj nie, nie pozwoli wgrać Leo że go Przewrocił, to by Pokazało że jest słaby. Zaraz pogłębił swoje rumieńce jak i oczka zaraz prężąc się pod nim jak kotek. - L-Leo.. - Delikatnie swoją stupką przejechał po jego kroczu słodko oblizując wargi, tym samym rozchylił Delikatnie nóżki. - P-Proszę.
***
 Leo przełknął głośno wpatrując się w chłopaka pod sobą. Sapnął cicho i zaraz przywarł do jego ust całując je zawzięcie, dłonią rozchylił bardziej jego nóżki wygodnie się między nim lokując.
- Kochanie... kusisz.. - za pierwszym razem udało mu się powstrzymać, nie ugryzł go, ale teraz? Nie wiedział czy się powstrzyma.

***
 Zaraz wykorzystał okazje i rzucił go pod siebie przytykając do jego szyj swojego palca. - Właśnie zginąłeś. - Uśmiechnął sie słodko zaraz siadając na nim tak, że zaczął się na niego nabijać. Odchylił główkę do tyłu zaczynając poruszać się na nim do samego końca.
***
 - c,,co ? - zdezorientowany demon zaraz jęknał głośno i złapał go za biodra.
- Kochanie - uniósł się po chwili na łókciu by drugą ręką przyciagnąć go do pocałunku.
Czuł że nie wytrzyma, chciał go coraz bardziej, całego. Ciała, serca i krwi .
- Andrew- sapnął i przeturlał się z nim poruszając szybko biodrami, pochylił się nad nim i polizał jego szyję.
- tak bardzo chce - szepnął podgryzając delikatnie skórę na szyi.

***
 Jęczał coraz głośniej poruszając bioderkami coraz szybciej, objął go za kark jęcząc mu słodko do uszka, a słysząc co powiedział tylko kiwnął główką na potwierdzenie że może to zrobić. - Leo.. chce ci sie cały oddać..
***
 Leo nie miał siły powstrzymywać się dłużej. Wgryzł się delikatnie w jego szyję i aż jęknął głośno.
Chłopak był idealny w każdym calu, a jego krew... pierwszorzędna.
Pił na początku łapczywie, lecz po chwili się nieco opamiętał i oderwał się od niego doprowadzając ich obu ponownie na szczyt.

***
 Gdy sie wgryzł w jego szyję Jęknął głośno na początku z bólu, jednak zaraz poczuł ogromną rozkosz płynącą z tego. Było mu tak nieziemsko dobrze.. gdy Leo się oderwał nie mógł wytrzymać i doszedł po raz kolejny. - L-Leo.. tak cudnie..
***
 Pocałował go w usta czule, delikatnie.
- śpij kochanie - szepnął mu na uszko przytulając go do siebie.
Obaj musieli wcześnie wstać na trening. Spojrzał na swój skarb i uśmiechnął się ciepło.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Mam nadzieję że się podoba nowy rodział. To do zobaczenia potem kochani. ♥

                                                                                                             Kire-kun.

czwartek, 17 lipca 2014

5. Dziwne uczucia.

Gomene Minna że tak późno, ale oby dwie autorki są ciut zajęte więc, jeszcze raz gome.

                                                                                                               Kire-Kun.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- ANDREW! - warknął Simon wyciągając miecz. W sekundę znalazł się przy nich i przystawiał ostrze do szyi rywala.
- Leo! Co tu się wyprawia?! Dlaczego on cię całuję! - jego oczy przybrały niebezpiecznie karmazynową barwę.
- Trzymaj się od niego z daleka śmiertelniku! Nie jesteś go wart! - Simon cieszył się, że idzie na patrol z Leo, od lat o niego zabiegał, a teraz widząc ich razem, całujących się, szczęśliwych- zazdrość. Zazdrościł im tego. Wiedział, że Leo kocha Andrew, jednak zawsze miał nadzieję, że mężczyzna zobaczy jego uczucie i będą razem.
Ale teraz? To już koniec! To dla niego zmienił strony, to dla niego opuścił podziemie.
Teraz jest tutaj, na ziemi, sam, nie mając nikogo.
Miał ochotę się roześmiać ze swojej głupoty.
- Nienawidzę cię... Nienawidzę! - krzyknął patrząc na Leo i wypadł z pokoju znikajać nagle w kłębie dymu.
- Simon! - Leo krzyknął za nim ale za późno. 

*** 
 Czując ostrze Simona już chciał złapać swój miecz.- A ty jesteś go wart?! Leo to tylko mój przyjaciel! - Zamachnął się i jeszcze zdążył zadać Simonowi cios prosto w szczęke. Jednak gdy Simon wybiegł westchnął głośno patrząc na Leo. Wstał z łóżka i wziął do ręki swój kinżdżał. - A tylko spróbujesz mnie powstrzymać.. - Wybegł zaraz za Simonem idąc po jego śladach. 
***
 
- tylko przyjaciel... - Leo był w stanie tylko tyle zrobić. Szeptać do siebie jak w amoku. Andrew ma go tylko za przyjaciela ?! Czuł jak coś w nim pęka.Czy Andrew sie nim bawi?
Co tu jest grane?
Lecz nie pora teraz było aby się nad sobą użalać, musiał złapać tę dwójkę. Nie wiadomo co z tego wyniknie.
Pobiegł ich tropem . Musiał ich powstrzymać. 

*** 

Od razu gdy natrafił na Simona zaatakował go mieczem. - Nigdy nie pozwolę ci zbliżyć się do Leo! - Anrew powiedział że Leo jest dla niego przyjacielem bo nie potrzebował jeszcze tego by Simon był zły, lub raczej wściekły na Leo. Zrobił to dla niego.. i tylko dla niego. 

***
 
Simon ze łzami w oczach, nie zamierzał być gorszy. Również zaatakował .
Walczyli zawzięcie, w złości, co było najgorsze. W gniewie robi się mnóstwo błędów. Uderzania może i są silne, jednak niedokładne. Gdy adrenalina opadnie, obaj będą wykończeni, i mogą też zrobić krzywdę sobie nawzajem.
Simon był wściekły, to dzięki Leo otrząsnął się po zdradzie swojego byłego ukochanego, to było ponad 100 lat temu, ale to on był dla niego promykiem nadziei, a teraz i jego stracił. Nie było na świecie nikogo, kto by go pokochał. To właśnie najbardziej go bolało. Zawsze będzie sam.
- STAĆ! - Leo wpadł pomiędzy nich bez problemu magią zabierając im miecze.
- Co wy do diaska wyprawiacie. - oho niedobrze. Leo jest zły. Demon rzadko kiedy się złościł, lecz gdy już tak było, stawał się przerażający.

 ***
 Andrew stał oddychając już wolniej, był zmęczony całą walką. Nienawidził Simona całym sercem, całym sobą! A Leo? Zawsze opiekował się nim jeszcze gdy był mniejszy. A potem gdy dorusł wszystko się zmieniło, Leo patrzył na niego jak na kogoś ważnego. Zacisnął dłonie w pięści patrząc na czarnoksiężnika.​ Nie odpowiedział..
***
 
- Chłopcy proszę. Nie pora na bójki. Musicie być gotowi, by stanąć ramie w ramię do walki z demonami - powiedział patrząc na nich. Simon był dla niego jak młodszy brat, kochał go, ale nie w ten sposób jak on jego.
- Wybacz mi Simon. Nie mogę odwzajemnić twoich uczuć. Kocham cię, ale jak brata, wiesz to - podszedł do niego, lecz chłopak jedynie pokręcił głową robiąc krok do tyłu.
Leo westchnął smutno.
- Andrew, wróć do domu i powiadom innych, że wszystko już w porządku. - spojrzał na niego prosząco.
- ja porozmawiam z Simon'em. - podszedł ponownie do "braciszka".
- Simon proszę, porozmawiaj ze mną - zaczął łagodnie.

***
Jak chcesz. Widzę cię w pokoju o 2, jak nie to zamykam drzwi na pieczęć.. - Odwrócił się ze spuszczoną głową biorąc swój miecz z rąk czarodzieja, lecz ani na chwilę nie spojrzał się na niego. Nie mógł.. Ruszył szybkim krokiem do domu zagryzając dolną wargę. - Ej, ludzie. Wszystko jest dobrze, sytuacja opanowana. - Mruknął tylko idąc już do pokoju w którym zamknął się, lecz nie na klucz. A to że zamknął by drzwi na pieczęć nie mówił poważnie.. nie zrobił by mu tego.. nie Leo.
***
( Rozmowa Leo i Simona.)
 - Simon, prosze..
***

- NIE! Odejdz, nie chce, z tobą rozmawiać. - powiedział cicho drżącym głosem.
- wracaj do swojego chłopaka. On jest w końcu dla ciebie ważny - powiedział z wyrzutem.
***

- Simon prosze. DObrze wiesz, że ty także jesteś dla mnie ważny. Wiem, że nie mogę ci dać tego co chcesz. Jesteś dla mnie jak brat. Kocham cię - powiedział spokojnie robiąc krok w jego stronę. 
***
- Kochasz mnie? Kochasz? Gdybyś mnie kochał byłbyś ze mną a nie z nim! On niedługo zginie, jest śmiertelny, a ja.. a my.. nadal będziemy żyć. - Szepnął cicho czując jak jego głos łamie się z każdą kolejną chwilą.
***
  - Dobrze wiesz,że to można zmienić. Jeśli ,, jeśli mi na to pozwoli, zmienię go, będzie taki jak my, nieśmiertlny. - powiedział spokojnie.
- Simon, chodź do mnie, wróćmy razem do domu, dobrze? - zrobił kolejny krok w jego stronę.
- ja wiem, że znajdziesz kogoś, kto cię pokocha - szepnął.
- niestety to nie będę ja, wybacz Simon. -powiedział patrząc na niego uważnie.

***
 
Nie chce żeby był nieśmiertelny! On nie może! - Nie mógł dłużej słuchać jego słów. - Nikt mnie nie pokocha.. Nikt.. - Zakrył dłonią usta całkowicie się rozpłakując, jednak zaraz przytulił się do niego mocno.- Leo! Nie odchodź! Kocham Cie, dam ci wszystko! Bądź ze mną!
***
 
- przykro mi Simon. Nie mogę - objął go mocno i ucałował w czoło pozwalajac mu się wypłakać.
Będzie musiał poprosić Andrew by zachowywał się stosownie. Tylko oni dwaj wiedzieli ile Simon przeszedł po zdradzie ukochanego. To było tak dawno a jednak jakby wczoraj.
- wracajmy do domu dobrze? - ponowił prośbę.

***
 
Dotyk Leo zawsze go uspokajał, lecz to było nie fair! Przecież Simon znał go dłużej, ale wiedział że nic tu nie zdziała. Przed narodzinami Andrewa, Leo był zawsze jakby.. nieobecny i nie żywy, jednak gdy zauważył małego chłopaczka który biegał po ogrodzie z kijem w dłoni, ożył i stał się szczęśliwszy.. Zdecydowanie Andrew dawał mu szczęście..h
***
 
- wracajmy dobrze? - uśmiechnął się do niego ciepło.
- zostaniesz dzisiaj w domu, nie możesz iść w takim stanie na patrol- potargał mu włoski.
- wszystko się ułoży, zobaczysz - dalej go obejmując przeniósł ich do domu, do pokoju chłopaka.
- połóż się o odpocznij - pogłaskał go po głowie.

***
 
No dobrze.. zostane. - Westchnął głośno kładąc się na łóżku. Cieszył się że go ma, i to nawet bardzo. - Andrew kłamał, wcale nie uważa cię za przyjaciela, ma cie za kogoś więcej. Czuję to. Ciesze się że daje ci szczęście, o to mi tylko.. chodziło.. - po ostatnim słowie zasnął wręcz od razu.
***
 
- Simon - Leo okrył go kołdrą i na paluszkach wyszedł z pokoju. CHciał porozmawiać z Andrew, ale jak na złość musiał iść na patrol.
Warknął cicho pod nosem i wyszedł z domu patrolować okolicę.

***
 
Andrew czekał na niego do drugiej w jego łóżku, chodź można już powiedzieć że to było ich wspólne łóżko. Jutro mieli wolne, w końcu! Gdy tylko pomyśli o Leo.. o jego ustach.. zagryzł wargę czując że musi sobie ulżyć bo nie wytrzyma. Powoli rozchylił bokserki zaczynając delikatnie masować swoją męskość. jednak zmęczenie wzięło nad nim górę, Leo będzie miał rano problemy z nie wyżytym uke..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oto nasz wpisik, podoba się? Mam nadzieję że tak. To do następnego. 

                                                                                            Kire-Kun.

środa, 9 lipca 2014

Dziwne Uczucia 4



Hallo minna!
Tu Aoi - zapraszam was na kolejny rozdział naszej słodkiej parki xD
Andrew zazdrosny? Serio? Jeśli nie wierzycie to zapraszam do czytania :D


Rozdział 4
Leo uśmiechnął się delikatnie i po przebraniu się w luźne dresy wyszli na trening.
Walka wręcz, z nożami, sztyletami, katanami. Dla łowcy wszystko mogło byś przydatną bronią. Po skończonej rozgrzewce jaką były: bieg na 3 km, brzuszki, pompki i rozciąganie, rozpoczęła się walka wręcz, bardziej tu chodziło o samoobronę, nie chcieli zabijać ludzi, którzy robią za "świeżynkę" dla demonów. Leo to rozumiał, także nim był. Każdy demon, nie tak często jak wampir, ale jednak raz na jakiś czas potrzebował krwi, a świeżynki świetnie się do tego nadawały. Sami się zgłaszali chcąc później samemu stać się demonem.

Andrew nie mógł wytrzymać tego że ten demon ciągle patrzy się na Leo. Byli w zgodzie z demonami bo te chciały zmienić się na lepsze, no ale przecież on patrzy się na Leo!! Zaraz.. dlaczego.. dlaczego Andrew zaczął się tym przejmować? Nie rozumiał tego..
Leo widząc, że pojedynek Andrew i  Simon'a robi się coraz bardziej zacięty szybko ich rozdzielił.
- Koniec, następna para - powiedział Leo, po czym spojrzał karcąco na chłopaka.
- Kochanie oszalałeś!?- nie przejmował się, że wszyscy go słyszą.
- To tylko trening, nie ranimy się - powiedział wzdychając cicho.
- To się ciebie także tyczy. Jeszcze jednak taka sytuacja a zawieszę was i zamiast na patrol będziecie uczyć się jak się zachowywać, tutaj w domu - powiedział poważnie demon. Co jak co, ale z racji, że najlepiej znał się na walce i od dawna był zaufanym pomocnikiem ludzi, stał się ich przywódcą, po śmierci poprzedniego.

Andrew spojrzał w bok będąc całkiem zły, powolutku złość zaczęła z niego schodzić a zamiast niego pojawiła się istna nienawiść do Simona. - Niech ten idiota nawet się nie zbliża do mnie. ! Ani do Leo.. - Te ostatnie słowa powiedział szeptem, nawet tak, że Leo nie mógł tego słyszeć. Odwrócił się napięcie idąc szybkim krokiem do pokoju, nie miał zamiaru więcej oglądać wzroku Simona. Był zazdrosny, nawet cholernie bardzo.

Leo spoglądał zaskoczony na Andrew. Co w niego wstąpiło? Jeszcze nigdy aż tak wrogo się nie zachowywał. Owszem był świadom tego, że obaj się nie lubią, BA! Nawet nienawidzą, ale takie zagrania niestety muszą odłożyć na bok. Jeśli chcą wygrać wojnę z demonami, muszą współpracować, a nie się kłócić.
- Ćwiczcie dalej w parach, co 10 minut wymieniajcie się. Na tym skończy się trening - powiedział, po czym ruszył za Andrew.

- Kochanie? - wszedł do pokoju i podszedł do niego uśmiechając się delikatnie.
- Ja wiem, że go nie lubisz, ale powinieneś wiedzieć jak ważna jest dla nas współpraca z moimi pobratymcami. Nasza siła dzięki nim wzrosła, jesteśmy coraz bliżej wygranej - powiedział chwytając go pod boki i sadzając sobie na kolanach.
- Aż tak cię dzisiaj zdenerwował? Oj kocie, myślałem, że jesteś mądrzejszy - powiedział rozbawiony.
- Obiecaj mi, że się chociaż postarasz zapanować nad emocjami. - spojrzał na niego.
- Pójdę później i porozmawiam o tym z Simon'em. Tymczasowy rozejm. Tylko o tyle proszę - powiedział patrząc na niego po czym westchnął cicho.
- Przemyśl to, a ja idę do Simon'a, pewnie jest już u siebie w pokoju - powiedział popychając go na poduszki, zawisł nad nim, lecz nie pocałował go.
- Dostaniesz całusa jak będziesz grzeczny - puścił mu oczko, po czym wstał i skierował się do drzwi.

Nie nadążał za tym co się działo, najpierw siedział na kolanach u Leo a później leżał w łóżku pomiędzy poduszkami. - C-Co ?! Wcale nie będę grzeczny. Niech jeszcze raz cie poderwie to go zabije jak psa!!!! - Krzyknął głośno już chowając się pod kołdrą. - Pewnie pójdzie sobie do Simona i będą się obściskiwać.. Pfff.. - Szepnął cicho do siebie, nie rozumiał dlaczego czuł taki ogromny ból w sercu, dlaczego to aż tak go boli? Przytulił dużą poduszkę, jak on by chciał by zamiast tej podusi był Leo..  

Zaskoczony demon zamrugał kilka razy po czym uśmiechnął się czule.
- Kochanie! Ty jesteś zazdrosny! - wyciągnął go spod kołdry i zaraz mono przytulił, by zaraz pocałował namiętnie.
- Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie głuptasie- pokręcił głową. Czyli Andrew na nim zależy!
- No już, nie złość się kociaczku - chwycił w dwa palce jego podbródek by ten na niego spojrzał.
- Chce tylko ciebie, nikogo innego. Pamiętaj to kochanie -uśmiechnął się.

-Baka! Wcale nie jestem zazdrosny! - Andrew zarumieniony mocno ze wstydu spojrzał w bok, jednak zaraz spojrzał mu niechętnie w oczy przez to że złapał go za pod bródek. - L-Leo.. J-Ja w-wcale.. - Słowa mu utkwiły w gardle, nie mógł mu skłamać że go nie kocha, ale nie mógł mu też powiedzieć że go kocha! Wszystko stało się bardziej skomplikowane.   - J-Jeszcze raz powiesz, że jestem zazdrosny, t-to cię zamorduję!

- Oczywiście kochanie, oczywiście- widział w jego oczach to wahanie. Musnął delikatnie jego usta i szepnął mu zaraz na uszko,
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Więc jednak trochę mnie lubisz- mruknął Leo uśmiechając się łobuzersko.
- No już już, nie złość się. Jestem cały twój, jeśli chcesz zaraz ogłoszę to całemu światu - powiedział patrząc mu w oczy.
- Andrew, kocham cię - powiedział poważniejąc nagle.

Ta powaga i postawa Leo. " Nie.. Nie.. Nie wytrzymam, nie dam rady.. Wybacz Izabelle.. " Szeptał cichutko do swojego umysłu, gdy już wiedział że naprawdę nie wytrzyma. Drżącymi dłońmi złapał Leo za kołnierz koszuli tym samym szybkim ruchem złączył ich usta razem. Nie mógł już wytrzymać, chciał tylko by ta chwila trwała wiecznie. Zawiesił drobne dłonie za jego kark całując go coraz mocniej, o tak.. tego tylko pragnął, miłości i obecności Leo.

- Ohmhm - zaskoczony demon objął go mocniej i z chęcią oddał pocałunek.
Leo szybko przejął kontrolę nad pocałunkiem, całkowicie go dominując.
- Mhm kochanie,. - spojrzał mu w oczy uśmiechając się czule.
- Jesteś uroczy - pogładził jego policzek po czym wznowił pocałunek przyciskając go do pościeli.
- Kochanie, nie kuś. Moja siła woli nie jest tak silna - powiedział Leo patrząc mu w oczy.
- A ja wiem, że masz jeszcze wątpliwości. Jeśli teraz nie przerwiemy, to jeszcze chwila a nie przerwę choćbyś błagał - demon pokręcił głową. No cóż, wystarczy jedno słowo chłopaka a by przerwał ale naprawdę chyba by umarł gdyby zaszli dalej i musieli by przerwać.

Oddychał szybciej z tego całego podniecenia, nie mógł wytrzymać, Leo za bardzo na niego działał. Położył dłoń na jego policzku, a słysząc jego słowa o tym że nadal ma wątpliwości zagryzł wargę. Miał rację, Andrew jeszcze nie wiedział czy pozwoli im na miłość. Usiadł powoli na jego kolanach po raz kolejny zawieszając łapki za jego kark. Skoro nie mógł tego zrobić, to niech bynajmniej będą blisko siebie.. Powolutku pocałował go w usta.

- Mój słodki kociak - szepnął gładząc czule jego plecy muskając delikatnie jego usta.
- Czyli już nie chcesz mnie zabić? - zapytał rozbawiony Leo.
-Gdyby nie to, że muszę zaraz iść, zostałbym tak z tobą aż do rana, ale muszę porozmawiać z Simon'em, potem muszę iść do podziemi powęszyć, a wieczorem idę z Simon'em na patrol - powiedział domyślając się, że Andrew nie będzie z tego zadowolony.
- Wrócę jak zwykle koło 2 - objął go mocniej całując w czoło.

Słysząc wzmiankę o Simonie złapał go za kołnierz już mniej delikatnie. - A tylko wrócisz szczęśliwy to cię zabije! A jeżeli do czegoś między wami dojdzie to.. to.. - Andrew już był całkowicie zły, co ukazywała czarna aura nad jego głową. - To.. cie znienawidzę.. - W tych ostatnich słowach, aura zniknęła a zamiast niej ukazał się zarumieniony jak i z łzami w oczach Andrew. Był teraz taki bezbronny.. Zaraz uśmiechnął się chytrze widząc jak Leo dał się na to nabrać. Złapał go za włosy.- Zrozumiano?!

Leo wpatrywał się w niego jak urzeczony. Był jak w transie. Andrew nigdy nie okazywał uczuć, poza złością oczywiście. To było zaskakujące.
- Oh kochanie! - skrzywił się gdy ten złapał go za włosy, zaraz wpił się w jego usta, pocałunek był namiętny, ale krótki.
- Eh, Kocie, kocie kocie. Ty chyba w ogóle nie słuchałeś. - powiedział rozbawiony demon.
- Bądź grzeczny i nie dokuczaj nowym- pogroził mu palcem.

-Eeee?! - Andrew przyciągnął jego głowę bliżej do swojej.- Zaraz utnę ci tego palca.. demonie. -Puścił jego włosy jednak delikatnie go pocałował, oj tak, Andrew był nie do rozgryzienia. Raz potrafi zabić, lecz później nagle jest kochający. - Tylko go tknij.. A nie pozwolę ci na pocałunki.. - Kolejny raz go pocałował, lecz w tym momencie do pokoju wszedł Simon cały w skowronkach.

niedziela, 6 lipca 2014

3. Dziwne uczucia



Hey kochani! W końcu ja! Tu wasz Aoi :)
Już zdrowa i chętna to wstawienia wam nowego rozdziału, który mam nadzieję się wam spodoba i zostawicie po sobie jakiś komentarzyk :3
Nie przedłużam więc i zapraszam na słodkie chwile z naszą parką ! <3



Rozdział 3

- Andrew ja.. - wpatrywał się w niego nie przejmując się tym, że jest już cały mokry a ubranie nieprzyjemnie przywarło do jego ciała.
-N- nie mam zamiaru za to przepraszam - powiedział w końcu Leo patrząc mu w oczy.
- Chciałem tego, chciałem już od dawna. Wiem, że mnie znienawidzisz, ale ja już nie mogę - oparł głowę o jego ramie zdruzgotany.
- Przepraszam Kociaczku... Odejdę, tak będzie najlepiej, wrócę do podziemi, - odsunął się od niego.
- I nigdy więcej mnie już nie zobaczysz - ruszył w stronę wyjścia z łazienki.


-L-Leo.. – Andrew spojrzał jak chce wyjść z kabiny. - Leo! - Złapał go za dłoń patrząc mu głęboko w oczy. Po jego włosach spływały kropelki jak i po nagim ciele. - Jesteś idiotą! Nagle ci się fochy zachciało strzelać? W tej chwili stoisz tu i czekasz aż sie wykąpie! - Odwrócił się już myjąc się szybko. A jeszcze myśl że Leo jest za jego plecami sprawiała że tylko się coraz bardziej zarumienił.
Zaskoczony jedynie skinął głową i odwrócił się wzdychając cicho.
- Andrew, to nie ma sensu, ja wiem, że za mną nie przepadasz, a ja nagle naskakuję na ciebie i cię całuje - powiedział cicho.
- Chciałem trzymać się na dystans, ale nie mogłem, - pokręcił głową czekając aż ten skończy się myć.

Gdy w końcu cały się umył, nawet część intymną odwrócił się w jego stronę chlapiąc go prysznicem. - Gdybym cie nie lubił to bym cie zabił! A do tej pory jakoś nic nie robię. Więc nie gadaj głupot! –warknął Andrew nadymając policzki jak mały chłopiec.

- To prawda. Wiem to, ale jednak – Leo obrócił się w jego stronę patrząc mu w oczy.
- Kocham cię Andrew. Wybacz, ale nie mogę już z tobą mieszkać - demon pokręcił głową.
- Będę ci tylko zawadzał tym bardziej po tym co się stało. – mężczyzna westchnął cicho.
- Wiem że mnie lubisz, ale nie tak jak ja lubię ciebie -mężczyzna spojrzał na niego łagodnie.
- Jeśli będę dalej tu mieszkał znowu to zrobię, znowu cię pocałuje - mimowolnie przeniósł wzrok na jego usta.

Andrew rzucił zaraz prysznicem o ścianę łapiąc go, za już i tak mokrą koszule, i mocno pocałował. Jak on śmiał w ogóle sądzić że Andrew nic do niego nie czuje?! - Jesteś idiotą ale.. możesz mnie całować kiedy chcesz. Pozwalam ci. - Puścił go by zaraz sie mocno wtulić w niego. Zamknął oczka zawieszając dłonie za jego kark i trwali tak.. w ciszy i pustce.

Leo sapnął z zaskoczenia by zaraz mocno go do siebie przytulić.
- Tak, tak jestem idiotą, zakochanym idiotą - powiedział mocno go obejmując, jakby już nigdy nie chciał go puszczać.
- Andrew kocham cię - szepnął mu na uszko uśmiechając się czule.
Leo czuł się jakby wstąpiło w niego życie. Andrew go nie odtrącił, co więcej, pozwolił na pocałunki.
Chwycił jego podbródek i spojrzał mu w oczy. Pochylił się składając na jego ustach czuły pocałunek.

-Ta, ta, ile razy to słyszałem. – mruknął zawstydzony chłopak odwzajemniając pocałunek przymykając swoje morskie oczka. Andrew nie miał zamiaru przerywać, wręcz przeciwnie. Objął go nóżkami w pasie całkowicie zatracając sie tej chwili. Jednak zaraz sie oderwał cały zarumieniony. - D-Dobra już już. Poniosło mnie. - Nie był takim łatwym uke.

Leo automatycznie chwycił go za pośladki by go utrzymać. Z chęcią całował go coraz namiętniej opierając go o ścianę w łazience.
Niechętnie postawił go na podłogę jednak nie wypuścił z objęć.
Wpatrywał się w niego z szerokim uśmiechem.
- Mój słodki - szepnął obejmując go mocno.

-Ż- Żaden słodki! – Andrew spojrzał mu w oczy opierając sie o ścianę. - Pomasujesz koteckowi pupcie? - Pomyślał to w głowie lecz nie wiedział dlaczego to powiedział na głos. Zagryzł wargę patrząc na niego. Strasznie sie za siebie wstydził. Odzywało sie słodkie i miłe "ja" Andrew’a.

- Oh ależ zrobię to z przyjemnością – rozbawiony Leo mruknął mu na uszko delikatnie je podgryzając. Chwycił go w ręce i zarzucił sobie na ramię, by zaraz rzucić go na łóżko.
Od razu zawisł nad nim delikatnie błądząc dłonią po jego torsie.
- Jeszcze jakieś życzenia mój śliczny? - spytał uśmiechając się łobuzersko. Jego dłonie obróciły chłopca na brzuch.
Leo aż jęknął. Chłopak był idealny.

Andrew jęknął cicho czując jak go bierze na ręce, a co dopiero odwraca i zaczyna masować jego jędrne, okrągłe pośladeczki. - N-Nie jestem słodki do cholery! - Mruknął Andrew patrząc zaraz w bok, był całkiem nagi a Leo był napalony więc mogło się to skończyć tylko jednym. O nie nie nie. Andrew nie da się tak łatwo. Pozwoli mu się przytulać i dotykać, a ten incydent w łazience.. lepiej go nie wspominać.

Leo spojrzał na niego i uśmiechnął się czule.
- Nie bój się kochanie, nie mam zamiaru iść dzisiaj na całość - pocałował go w czoło uspokajająco, po czym usiadł i przyciągnął go do siebie przytulając.
- Kocham cię Andrew - powiedział cicho. Zaraz pocałował go delikatnie, a jego dłoń zjechała na przyrodzenie chłopca.

-Dzisia ? - mruknął cicho patrząc na niego. Mimowolnie powoli oddał pocałunek ,jednak gdy poczuł że jego dłoń zjeżdża na jego "kolegę" , walnął go w twarz robiąc tą swoją minę typu "A tylko jeszcze raz spróbuj. A zginiesz" . Wiedział, że miał ten swój charakterek, ale.. chyba nie był aż tak zły. Prawda? Zagryzł delikatnie wargę błądząc myślami do dalekiej przyszłości. Która składała sie z młodego czarownika i starego Andrew’a.. pomarszczonego, siwego, a jego pełne żywe oczy były zgaszone.
O nie, tak wyglądać nie będzie. Spojrzał hardo w jego oczy zakrywając ich całych kołdrą .

- Auć, kochanie za co!- Leo skrzywił się i zaraz spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem.
- No już kociaczku, nic nie robię - przytulił go takiego owiniętego kołdrą i ucałował w czoło.
- Chodźmy spać dobrze? – Leo spojrzał mu w oczy uśmiechając się czule.
Dalej nie mógł w to uwierzyć, że Andrew go nie odtrącił. Był naprawdę szczęśliwy.
Miał zamiar dbać o chłopca jak o największy skarb na świecie.
- Nie martw się, tylko zamykaj oczy i śpimy - pstryknął go w nos.

-Jak ja cie zaraz pstryknę to wszystkie światy ci sie przypomną. – chłopak odwrócił się do niego plecami zamykając już oczka ze zmęczenia.
Poczekaj poczekaj .. Przecież miał swoje łóżko, ale dziwiło go, dlaczego został w TYM ŁÓŻKU z NIM. Nie mógł dłużej sie zastanawiać. Po chwili zasnął.

Leo przeczesał jego włosy i ucałował jego czoło delikatnie.
Radość rozpierała go od środka. Objął go mocno po chwili samemu zasypiając.
Niestety rano....

- Leo kochanie wstawaj - zaświergotała Isabella, a za chwile stanęła jak sparaliżowana.
- ANDREW! CO TY ROBISZ W ŁÓŻKU Z MOIM LEO
?! - warknęła zrywając z nich kołdrę. Andrew był nagi, więc Leo szybko zakrył go sobą i spojrzał zimno na Izzi.
- Puka się, to raz. Dwa, radzę ci szybko się ulotnić - powiedział mrużąc gniewnie oczy.
Andrew powoli otworzył swoje oczy, jednak słysząc siostrę od razu chciał się zakryć. Jednak gdy Leo go wyręczył wtulił sie w niego mimowolnie. - Isabelle? - szepnął cicho przymykając swoje oczy tym samym powoli zaczął się przeciągać, no cóż, nie to żeby kusił ale zawsze tak robił rano. - Isabelle błagam.. chcem spać. - Mruknął bardziej zimno niż się spodziewał.

Jego wzrok złagodniał gdy mimowolnie spojrzał na zaspanego Andrew.
- Isabelle wyjdź - powiedział lodowatym tonem. Dziewczyna cała czerwona ze złości sapnęła i wypadła z pokoju warcząc pod nosem. Drzwi trzasnęły z hukiem.
- Eh.. - Leo westchnął cicho i zaraz przywołał kołdrę i okrył nią chłopca.
- Śpij kochanie - położył go na poduszkach. Sam miał zamiar wstać i wziąć prysznic. To się porobiło.

Już miał zaraz coś powiedzieć, ale te poduszki.. Ach. Wtulił się w jedną z nich zamykając z powrotem oczka. Był taki zmęczony.. chodź nawet sam nie wiedział czym. Obudziwszy się dopiero w południe przeciągnął się raz jeszcze cichutko ziewając. - Leo? - Szepnął cicho trąc piąstką zaspane oczka.

Drzwi się otworzyły i do środa wszedł Leo niosąc tace ze śniadaniem.
- Oh już nie śpisz- Leo uśmiechnął się  i postawił tacę na stoliku przy łóżku.
- Dzień dobry - mruknął schylając się po całusa. Zaraz jednak podał mu ubrania i uśmiechnął się ciepło.
- No, uciekaj do łazienki, śniadanie na ciebie czeka - powiedział rozczulony widząc jego zaspane mętne oczka.
- Potem mamy trening, chyba nie zapomniałeś prawda? – Leo zaśmiał się cicho.

-Ta, dobry. - Dał się pocałować nic nie robiąc sobie z tego, tym samym wstał powoli biorąc ciuchy. Wszedł do łazienki, myjąc się wolno pod prysznicem pod którym wczoraj.. dużo się stało. Zagryzł wargę spłukując z siebie ostatnie resztki snu, a gdy skończył wytarł się dokładnie i ubrał ciuchy. Dokładnie to czarne rurki i koszule w kratę. Wyszedł z łazienki po niecałych 10 minutach, a pierwsze co zrobił to zaczął jeść śniadanie. -  Co mówiła Isabelle?- spytał cicho.

- Eh, niewiele - powiedział demon wzdychając. Gdy próbował z nią porozmawiać odwracała się na pięcie i uciekała do swojego pokoju, w ogóle nie chciała go słuchać.
Leo wiedział że się jej podoba, ale jego serce, a raczej dusza już dawno należały do Andrew.
- Nie chce mnie słuchać - powiedział uśmiechając się smutno.
- A wiesz że jej potrzebujemy, nie możemy skłóceni iść na jakikolwiek patrol lub akcję – mężczyzna pokręcił głową.
- Na razie dam jej spokój, niech ochłonie, potem spróbuje z nią porozmawiać - wziął jedną kanapeczkę.

-No dobrze. – chłopak usiadł na łóżku sięgając po kolejną kanapkę, a bliskość Leo sprawiała że jego serce dostawało istnych palpitacji, nie rozumiał tego. Czuł się.. tak.. dziwnie, ale w dobrym sensie. Gdy skończył swoją kanapkę wstał z łóżka kierując się do szafeczki, by wyjąć z niej swoje ostrze.

Leo spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie.
- Spokojnie mamy jeszcze pół godziny do treningu - chwycił go w pasie i przyciągnął do siebie sadzając sobie na kolanach.
Zadowolony zamruczał jak rasowy kocur  wdychając słodki zapach Andrew.
- Kocham cię - szepnął. Nie miał zamiaru nigdy przestawać mu tego mówić. 

-Nie pozwalaj sobie za bardzo. - Szepnął gdy został wciągnięty na kolana Leo. Słysząc jego słowa złapał go za kołnierz tym samym spojrzał mu w oczy tym swoim groźnym spojrzeniem. - Pozwoliłem ci na pocałunki. Nie przeginaj. - Tym samym mimowolnie przytulił się do niego mocno. Słowa Leo były dla niego takie słodkie..  jednak nie mógł stracić autorytetu.

Leo uśmiechnął się pod nosem i korzystając z tego, że chłopiec się tuli musnął delikatnie jego usta.
- Oczywiście kochanie, oczywiście - objął go mocniej przyciągając bliżej do siebie.
- Czyli mam pozwolenie na pocałunki kiedy chce? - spytał ponownie schylając się by go pocałować.

-Zaraz cie.. -  Andrew zacisnął silnie dłonie w piąstki juz mając go walnąć lecz widząc jego oczy.. Poddał się. Ale, dlaczego? Dlaczego tak łatwo sie poddaje będąc obok niego? Zacisnął silnie usta zaraz samemu go całując.
Leo zaskoczony nagłym atakiem sapnął lecz po chwili mruknął zadowolony przejmując prowadzenie nad pocałunkiem.
Przekręcił chłopca i popchnął na poduszki zawisając nad nim ani na chwile nie przestając go całować.
- Mój słodki Kociaczek- mruknął schodząc pocałunkami na jego szyje, delikatnie ją podgryzając.

Andrew objął mężczyznę za kark, z każdą chwilą coraz pewniej i łapczywiej oddając pocałunek. Jednak gdy poczul jak ten  schodzi niżej.. jęknął cichutko mając na swoich porcelanowych policzkach słodkie rumieńce.
Leo spojrzał na jego słodką twarzyczkę i uśmiechnął się czule.
Musiał przestać, jeśli to wszystko posunie się dalej, to nie będzie w stanie się opanować.
Oparł czoło o jego czoło i westchnął cicho.
- Musimy iść na trening kochanie - musnął jego usteczka.
- Musimy przerwać, ale obiecuję ci, że kiedyś choćbyś błagał, nie przerwę - spojrzał mu w oczy, po czym z niego wstał.

Andrew czuł ogromny niedosyt całej tej sytuacji. Dlaczego akurat dziś musiał być ten cholerny trening?! Westchnął głośno już będąc złym, tym samym wstał powoli z łóżka i skierował się do drzwi. - Chodźmy już bo nie mam zamiaru robić tych stu przysiadów.. - Nie był na niego zły, co to to nie, był zły na siebie, za to, że pozwolił im się tak posunąć do przodu chodź był z tego powodu w jakimś stopniu szczęśliwy..