wtorek, 18 listopada 2014

1. Nie chcę być sam.

Ohayo ~! Dziękujemy że tak często odwiedzacie naszego bloga, za niedługo będzie 1.000 wyświetleń. Nawet nie wiecie ile to dla mnie i Aoi znaczy. Żeby nie przeciągać zapraszam was na nowe opowiadanie, mam nadzieje że się wam spodoba. ~! Zapraszamy do komentowania. !

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mori wylądował o północy na cmentarzu. Przyciągnął się po chwili chowając skrzydła. Jego długie do pasa włosy skróciły się do ramion. Czarna szata zmieniła się na wytarte jeansy i bordowa jak krew koszulkę. W ręku trzymał skórzana kurtkę.
- Pora się zabawić - mruknął i uśmiechnął się zadziornie. Myślał że jest sam na cmentarzu jednak grubo się pomylił. Mały blondynek w wieku 15 lat, z dużymi zielonymi wręcz głębokimi oczami kierował się w stronę cmentarza z dość smętną miną, może to już rok, ale nadal czuł ogromny ból i pustke. Przed północą dokładnie o 23.49 zmarli jego rodzice dokładnie rok temu, on akurat wtedy był w szpitalu pod opieką lekarską, miał bardzo słabe zdrowie, ale już było lepiej, nawet o wiele. Stanął przed grobem swoich rodziców z różami w dłoniach jak i zniczem, klęknął zapalając znicz, na obu położył również róże. Wstał zmawiając modlitwe, gdy skończył wybiła północ i poczuł mocny wiatr. - Hu?. Mori nie spodziewał się zobaczyć kogoś na cmentarzu a tym bardziej dziecka. W sumie słodkie stworzenie.- Mhm.. Kogo my tu mamy. Mała owieczka zabłądziła? - Zapytał ciepło. Musiał udawać miłego by zyskać zaufanie chłopca, nie wiedział dlaczego, ale czuł że ta dusza jest lepsza od innych. - Nie boisz się sam po ciemku po cmentarzu chodzić? Twoi rodzice będą się martwić - powiedział z udawaną troską w oczach. Chłopiec miał już uciekać, krzyczeć, rzucać czym popadnie. Jednak słysząc ten ciepły głos poczuł się tak miło.. Spojrzał na mężczyzne zaraz mocno się rumieniąc. Był.. po prostu nie do opisania. - A-Ano.. Przyszedłem właśnie do rodziców. Zginęli rok temu, kiedy ja byłem w szpitalu. - Blondynek nie wiedział dlaczego powiedział tak bardzo istotną rzecz nieznajomej osobie, nie rozmawiał z nikim na ten temat, nawet z panią psycholog. Upadły Anioł spojrzał na niego i pogłaskał go po głowie.- Przykro mi cukiereczku. Chodź odprowadzę cię do domu. To niebezpieczne kręcić się tak po okolicy. Jeśli chcesz możesz po kogoś zadzwonić jeśli nie chcesz wracać ze mną. - powiedział. Już czuł, że chłopiec coraz bardziej mu ufa, chociaż znają się kilka minut. Blondynek czując jego miły gest zarumienił się tylko mocniej. - D-Dobrze.. Nie mam do kogo zadzwoić, j-jestem sam. - Położył dłoń na ramieniu patrząc w bok zawstydzony mężczyzną, czuł sie przy nim przyjemnie i tak ciepło, nie podejrzewał że ktoś tak miły mógłby być zły. - P-Przepraszam, zapomniałem sie przedstawić. J-Jestem Year. - Ciągle się jąkał z zawstydzenia, które potęgowała myśl że mężczyzna może go odprowadzić. - Uroczy z ciebie chłopiec Year. Jestem Mori i jeśli pozwolisz odprowadzę cię do domu. Będę czuł się lepiej wiedząc, że bezpiecznie dotarłeś do domu - wyciagnął do niego dłoń.
- To jak? Oh pewnie zmarzłeś - Zdjął swój płąszcz i otulił nim chłopca.
- Jest zimno a ty tak nie ubrany - skarcił go czule. W duchu śmiał się z naiwności chłopca. Jeszcze kilka razy niby przypadkiem na siebie wpadną i chłopak sam do niego przyjdzie. - Dziękuję Panie Mori. - Zakrył twarzyczke w jego płaszczu zaraz przyjmując skarcenie dużym rumieńcem i tylko mocniejszym zawstydzeniem. - J-Jest pan kochany. - Spojrzał na niego jednak szybko nie wytrzymał jego wzroku i spłoszony spojrzał w bok. Jego serce biło jak szalone, pierwszy raz był w takiej sytuacji. - Ch-Chodźmy. - Szepnął cichutko ruszając w stone wyjścia cmentarza.


Demon chwycił jego dłoń i owinął wokół swojego ramienia. - Prowadz malutki - Szli powoli, mężczyzna co jakiś czas poprawiał mu płaszcz szczelniej go owijając. - Na pewno trudno ci jest mieszkać samemu. Jeśli mogę jakoś pomóc, to chętnie to zrobie, nie musisz się mnie wstydzić ani bać. - pogłaskał go po głowie. Blondynek gdy tylko szedł z nim pod ramie nie mógł opanować bijącego serca, dostawał wręcz istnych palpitacji. - T-Trochę smutno mi jest samemu.. D-Dobrze Panie Mori, nie boję się pana. - Uśmiechnął się rozkosznie czując ten gest, było mu miło z Morim. Demon tylko uśmiechnął się ciepło w głowie już obmyślając plan co nastepnie zrobi i gdzie się spotkają. - Cieszę się - puścił mu oczko. W końcu doszli do domu chłopca. Mężczyzna przyjrzał się i pokręcił głową. - Zamknij przynajmniej dobrze drzwi, to niebezpieczna okolica - powiedział rozglądając się. W sumie nie było tu nic groźniejszego od niego. - D-Dobrze, Obiecuje że zamke się szczelnie. - Powiedział ochoczo chłopiec patrząc zaraz na Moriego, chciał mu się jakoś odwdzięczyć, był taki miły. - M-Może chciałby pan zajść na kawe lub herbatke? - Podszedł do niego bliżej zaraz prowadząc prosto do domu, musiał mu się odwdzięczyć. - Oh nie chciałbym ci przeszkadzać, jednak nie powiem. Chętnie spędziłbym z tobą jeszcze troszkę czasu - powiedział i poszedł za nim.- Zrobimy tak, ty idź weź ciepłą kąpiel - Pogłaskał blondynka po głowie. - A ja nam przygotuje herbatę, poradze sobie. - Gdy chłopiec mu pokazał gdzie trzyma paczuszkę z herbatą i kubki Mori pogłaskał go po głowie.
- No uciekaj, jesteś lodowaty, a ciepła kąpiel dobrze ci zrobi - Pstryknął go delikatnie w nosek. W duchu już zacierał ręce, nie wiedział, że aż tak dobrze mu pójdzie. -


Dobrze.. - Szepnął cichutko zielonooki jak oczarowany, może to przez to że był przy nim Mori, czy może dlatego że w końcu nie jest sam tylko z kimś. Powiesił płaszcze swój jak i mężczyzny po czym poszedł do łazienki nalewając od razu do wanny gorącą wodę. Mężczyzna zrobił herbatę i kilka kanapek by chłopiec zjadł coś przed snem. Ten mały, już jadł mu z ręki. - Nie spiesz się. Poczekam na ciebie. - Powiedział pukająć do drzwi łazienki i sprawdzając czy chłopiec go słyszy. - Poczekam w kuchni. - Wrócił do kuchni i usiadł na krześle rozglądając się. Bardzo ubogo chłopiec mieszkał. To smutne... Mimo że chciał jego krwi i ciała nie znaczyło, że wiedział w jak złych warunkach chłopak musi mieszkać. Year jeszcze szybko sie umył, wytarł i założył swoją standardową piżamke w króliczki. Wyszedł z łazienki i od razu powędrował do kuchni, myśl że ktoś na niego czeka bardzo go uszczęśliwiała. Usiadł obok mężczyzny rumieniąc się mocno, był taki przystojny ale przecież, na pewno nie zwróciłby nawet na niego uwagi. Ehh.. nasz Biedny blondynek nawet nie zdawał sobie sprawy jaki jest uroczy i śliczniutki. - Dziękuję. - Szybko cmoknął go w policzek znów się rumieniąc. Mężczyzna zlustrował go wzrokiem z aprobatą. Urocze stworzenie, z tym musiał się zgodzić, blodn włoski, zielone śliczne oczka, a ta piżamka sprawiała ,że wyglądał słodko i niewinnie a zarazem kusząco. - Zjedz kolację. Nie powinieneś zapominać o posiłkach a założe się, że nie jadłeś jeszcze - pogroził mu palcem. - To mój numer telefonu i adres. Jakby coś się działo, lub po prostu będziesz chciał porozmawiać nie krępuj się i dzwoń - Pogłaskał go po głowie.
- Dobrze? Obiecasz mi to? Wiem, że się nie znamy, ale po prostu nie mogę cię tak zostawić, jesteś uroczym stworzonkiem nie chce by coś ci się stało -uśmiechnął się miło jednak w duchu miał ochotę wziąć go tu i teraz. Był dobrym aktorem, to trzeba było mu przyznać. - Dobrze. - Szepnął chłopiec biorąc kęsa kanapki, tym samym wziął numer telefonu mężczyzny i z zapałem kiwnął główką. -Obiecuje że będę dzwonić i będę się pilnować. - Powiedział zadowolony chłopiec, Mori był na prawdę miłym mężczyzną, i do tego jak bardzo przystojnym. - Dobrze, cieszy mnie to bardzo - Wypił herbatę do końca wstając powoli. - Ja już się będę zbierał, zamknij drzwi i okna, nie chce żebyś się przeziębił króliczku. - Podszedł do drzwi. - Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się porozmawiać. Śpij dobrze - Ucałował chłopca w czoło i wyszedł, jednak poczekał aż chłopak zamknie dokładnie za nim drzwi. Jeśli coś by mu się stało to straciłby całą zabawę prawda? - Dobrze, zrobie wszystko o co pan prosi. - Zachichotał rozkosznie gdy tylko mężczyzna spojrzał się na niego. - Też bym tego bardzo chciał. - Zarumienił się mocno czując pocałunek na czole, jego serce wręcz się rwało. Gdy tylko mężczyzna wyszedł Zamknął drzwi na klucz, to samo zrobił z oknami i poszedł spać. Demon Wrócił do swojej rezydencji. Nie było po co tu czekać, chłopiec poszedł spać. Następnego dnia czekał na telefon, wiedział, że zadzwoni. Bez powodu, ale chłopiec na pewno się odezwie. - Już niedługo skosztuję tego słodkiego aniołka. - Mruknął upijając łyk wina z kieliszka.

1 komentarz:

  1. Gdzie jest następna notka? Ja chcę wiedzieć co było dalej! Przeczytałam wszystko co tutaj opublikowałyście. Piszecie cudnie i już nie mogę się doczekać następnej notki. Życzę dużo, dużo weny!
    ~Ambaro

    OdpowiedzUsuń